Twoja pomoc ratuje życie
MBANK PL44 1140 2004 0000 3502 8321 7016
SWIFT/BIC BREXPLPWMBK

Aktualizacja 22.04.2025

Informacje od Tabi. Niestety, pierwszy antybiotyk, który został jej podany, nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Okazało się, że Tabi na niego nie zareagowała. Na szczęście, po zmianie leku, stan zaczyna się poprawiać.

Tabi czuje się znacznie lepiej – rana zaczyna się goić, a nieprzyjemny zapach, który ją otaczał, zniknął. Mimo postępów, lekarze wciąż kontynuują leczenie, podając Tabi antybiotyki oraz leki przeciwzapalne i przeciwbólowe.

Każdy dzień przynosi coraz lepsze efekty, ale przed nami jeszcze długa droga. Dziękujemy, że jesteście z nami w tej walce o zdrowie Tabi!

Prosimy, bądźcie z nami nadal – każda wpłata jest dla Tabi jak na wagę złota.

Dziękujemy za Wasze serce i wsparcie!

Przekaż darowiznę z hasłem TABI na konto:

MBANK: PL44 1140 2004 0000 3502 8321 7016
SWIFT/BIC: BREXPLPWMBK
FUNDACJA KUBUSIA PUCHATKA
Adama Mickiewicza 3D/2, 57-100 Strzelin

RATUJĘ TABI

wybierz kwotę

lub

882 088 834

Wyślij SMS o treści

TABI
NA NUMER 7420(KOSZT 4,92 PLN)
NA NUMER 7901(KOSZT 11,07 PLN)
I KUP TAPETĘ

Tabi była jedną z tych psów, które „pojawiają się i znikają”. Widywano ją w okolicach pustostanów – samotną, ostrożną, zawsze gotową do ucieczki. Nigdy nie wchodziła nikomu w drogę, nie szukała kontaktu, jakby z góry wiedziała, że w jej życiu nie ma miejsca na czułość. Ludzie z okolicy dokarmiali ją – to było wszystko, co mogli zrobić. A może i aż tyle, bo to właśnie dzięki ich trosce Tabi przetrwała.

Tabi została znaleziona przez przechodnia w opuszczonej piwnicy. Kiedy zajrzał do środka… Usłyszał cichutki płacz, serce pękło mu na widok tego, co zabaczył. Tabi leżała cicho, niemal nieruchomo, jakby chciała zniknąć. Jej szyja była mokra od krwi i ropy, a w powietrzu utrzymywała się woń, której nie dało się wytrzymać. Na miejsce przyjechali zaprzyjaźnieni wolontariusze. Udało im się delikatnie wyciągnąć sunię z piwnicy – bała się, drżała, nie ufała nikomu. Nie chciała pozwolić sobie pomóc, ale chyba zdała sobie sprawę, że nie miała już wyjścia ani siły walczyć. W klinice, gdy ogolono futerko, oczom lekarzy ukazała się jedna wielka rana – otwarta, sącząca się, bolesna.

Z podgardla sączyła się wydzielina krwi oraz ropy, ogromny stan zapalny, nieprzyjemny zapach świadczący o głębokim zakażeniu i infekcji. Ile czasu Tabi znosiła to cierpienie w samotności? Niewiadomo, ile nocy spędziła w piwnicy, walcząc z bólem.

Dziś Tabi jest już bezpieczna. W klinice, pod opieką ludzi, którzy zobaczyli w niej więcej niż tylko „dzikiego psa”. Ale przed nią jeszcze długa droga – leczenie, pielęgnacja, opieka weterynaryjna, odpowiednia karma, suplementy… To wszystko kosztuje. I dlatego prosimy Was – pomóżcie Tabi!

Pokażmy jej, że świat nie musi być tylko zimnym betonem, pustką i samotnością. Że istnieją serca, które biją dla niej, dłonie, które niosą dobro i miłość, której nigdy nie zaznała.

Niech ta piwnica będzie już tylko wspomnieniem. Dajmy Tabi szansę na życie, które nie boli.
Pomóżcie.