Aktualizacja 24.04.2025
Z ogromnym bólem serca musimy przekazać wiadomość, której nikt z nas nie chciał pisać.
Miecia przegrała walkę o życie. Jej obrażenia okazały się zbyt poważne, organizm zbyt wyniszczony… Mimo wszelkich starań lekarzy, mimo leków, tlenoterapii, ogrzewania i całodobowej opieki – jej małe, zmęczone ciałko nie wytrzymało.
Ale jedno jest pewne – nie odeszła sama. Była otoczona troską, czułością i spokojem – odchodziła, czując, że ktoś się o nią zatroszczył. Że nie została porzucona, zapomniana, skazana na samotność. Że jej cichy płacz został usłyszany.
Miecia była ważna. Jej życie miało znaczenie.
Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli jej leczenie, trzymali kciuki, udostępniali jej historię. Wasze wsparcie pokazało, że nie jesteśmy obojętni. Że warto walczyć – nawet jeśli czasem się nie udaje. Bo dla zwierząt takich jak Miecia to znaczy wszystko.
Dziękujemy w jej imieniu. Dziękujemy za nadzieję, którą z Wami mogliśmy jej dać.

Przekaż darowiznę z hasłem MIECIA na konto:
RATUJĘ MIECIĘ
882 088 834Wyślij SMS o treści
Podczas spaceru zostało zauważone skulone kocie ciałko. Miecia nie miała już siły wołać o pomoc – tylko cichy, rozpaczliwy płacz wydobywał się z jej gardła. Leżała bez ruchu, porzucona, jakby już się poddała. Co ta biedna istota musiała przeżyć i co musiało dziać się w jej małej, przestraszonej główce, gdy leżała sama, z bólem, w całkowitej ciszy i samotności… Ale los postawił na jej drodze dobrego człowieka. Kogoś, kto nie przeszedł obojętnie.
Natychmiast została zabezpieczona i zawieziona do kliniki weterynaryjnej. Tam padła przerażająca diagnoza: głębokie rany po pogryzieniu. Tak zainfekowane, że lekarze jednoznacznie stwierdzili – to nie wydarzyło się dziś. Miecia cierpiała samotnie przez kilka dni… Rany są poważnie zainfekowane, stan kliniczny bardzo ciężki. Temperatura ciała była tak niska, że potrzebna była natychmiastowa interwencja, rozpoczęto ogrzewanie poduszką elektryczną. Podano leki przeciwbólowe, antybiotyki, leki przeciwzapalne oraz tlen i ciepłe roztwory.

Miecia walczy. A my walczymy razem z nią. Nie pierwszy raz ratujemy zwierzę w stanie skrajnym i wiemy, że warto walczyć do samego końca.
Prosimy z całego serca – pomóżcie nam ratować Miecię.
Każdy dzień jej pobytu w klinice to kolejne koszty: leki, zabiegi, opieka całodobowa. Chcemy także zapewnić jej najlepszą karmę i suplementy, które wspomogą odbudowę wyniszczonego organizmu.
Nie pozwólmy, by cichy płacz Mieci odszedł bez echa.
Udostępnijcie jej historię, przekażcie darowiznę – każda złotówka to szansa na zdrowie, na życie.
Dziękujemy za każde okazane serce. W imieniu Mieci – dziękujemy za nadzieję.