Twoja pomoc ratuje życie
MBANK PL44 1140 2004 0000 3502 8321 7016
SWIFT/BIC BREXPLPWMBK

Aktualizacja 29.07.2025

Lolo, nasz cichy bohaterze…
Serce nam pęka, gdy piszemy te słowa. Tak bardzo chcieliśmy, żebyś został z nami, wierzyliśmy, że los w końcu się do Ciebie uśmiechnie, że po latach samotności i obojętności ze strony świata, dane Ci będzie poczuć, czym jest prawdziwy dom, troska i miłość.
Choć byłeś skrajnie wyczerpany, Twoje serce biło z nadzieją. Patrzyliśmy na Ciebie – słabego, ale gotowego zawalczyć o każdy kolejny oddech. I robiliśmy wszystko, by Ci pomóc. Ale Twoje ciałko było już zbyt zmęczone. Odszedłeś. Cicho, tak jak żyłeś – bez pretensji, bez skargi.
Lolo, jesteś teraz za Tęczowym Mostem. W miejscu, gdzie nie ma bólu, gdzie każdemu kotu należy się poduszka, miska i ciepłe dłonie. Wierzymy, że zaznałeś tam spokoju, na który tak długo czekałeś.
Choć byłeś z nami krótko, zdążyliśmy Cię pokochać. Wiele osób śledziło Twoją historię, kibicowało Ci, trzymało kciuki. 

Martwili się o Ciebie ludzie, którzy nigdy Cię nie poznali, a mimo to poczuli więź. W Twoich ostatnich dniach nie byłeś już sam.
Lolo, zostaniesz w naszych sercach na zawsze.
Dziękujemy Ci, że nam zaufałeś.
Dziękujemy, że byłeś.

Przekaż darowiznę z hasłem LOLO na konto:

MBANK: PL44 1140 2004 0000 3502 8321 7016
SWIFT/BIC: BREXPLPWMBK
FUNDACJA KUBUSIA PUCHATKA
Adama Mickiewicza 3D/2, 57-100 Strzelin

RATUJĘ LOLO

wybierz kwotę

lub

wybierz kwotę

882 088 834

Wyślij SMS o treści

LOLO
NA NUMER 7420(KOSZT 4,92 PLN)
NA NUMER 7901(KOSZT 11,07 PLN)
I KUP TAPETĘ

JEGO HISTORIA

Lolo był znany wszystkim. Od lat kręcił się po podwórku – niezależny, spokojny, zawsze gdzieś w cieniu, jakby nigdy nie chciał zbyt mocno się narzucać. Czasem ktoś rzucił mu coś do jedzenia, czasem pogłaskał, ale nikt nigdy nie pomyślał, żeby naprawdę się nim zająć. Nie miał swojego domu. Nie miał poduszki, miski, imienia na obroży. Ale jakoś sobie radził. Żył, po swojemu. Aż do teraz. Ludzie zauważyli, że Lolo przestał jeść. Myśleli – może nie ma ochoty, może kaprys. Osoba, która nas zawiadomiła, zauważyła, że ciężko i z trudem oddycha, jakby każdy oddech był walką. Leżał bez życia, ospały, jakby wszystko już było mu obojętne. Zawiadomiono naszych wolontariuszy. Kiedy dotarli na miejsce, od razu wiedzieli, że to poważne. Zabrali Lolo do kliniki. Tam okazało się, że jego temperatura wynosi 40,1°C. Kot dosłownie płonął od środka. Lekarze wykonali badania i odkryli, że Lolo cierpi na wysięk opłucnowy – w jego klatce piersiowej zebrał się płyn, który uniemożliwia normalne oddychanie.

 Lolo łapie powietrze, otwiera pyszczek, jakby próbował zaczerpnąć tlenu, którego nie ma. Dodatkowo jest odwodniony, niedożywiony, mocno zarobaczony, zapchlony jak to przy bezdomnym kocie bywa. Został podłączony pod aparaturę tlenową. Każdy jego oddech jest monitorowany. Dostaje leki. Walczy. Bardzo chce żyć, choć jest skrajnie słaby. To nie jego wina, że tyle lat żył bez opieki. To nie jego wina, że jego ciało się poddało. On nigdy nikomu nie zrobił krzywdy – po prostu istniał, gdzieś obok, cicho i pokornie. Teraz potrzebuje nas wszystkich. Potrzebujemy środków na leczenie, badania, podawanie tlenu, pobyt w szpitalu, a to niestety są duże koszty. Błagamy o pomoc. Dajmy Lolo coś, czego nigdy nie miał – prawdziwą troskę, szansę na zdrowie, na życie. Razem możemy sprawić, że znów zacznie mruczeć w ramionach.  🙏 Pomóżcie nam uratować Lolo.