Aktualizacja 27.08.2025
Chciałem Wam powiedzieć coś ważnego – już jestem w domu! Mam swoją rodzinkę, która od razu skradła moje serduszko (a ja ich 😻). Tu jest wszystko, o czym kiedyś mogłem tylko pomarzyć – ciepłe i bezpieczne miejsce, pyszne jedzonko, mięciutkie legowisko i cała góra zabawek, które uwielbiam! Jestem pełen energii, wszędzie mnie pełno, a moja rodzinka tylko się uśmiecha, kiedy urządzam swoje szalone gonitwy. Mogę się wylegiwać kiedy chcę, mruczeć ile dusza zapragnie i zawsze wiem, że jestem kochany. Już prawie zapomniałem o tym trudnym dniu, gdy znalazły mnie dobre panie przy drodze. Teraz liczy się tylko tu i teraz – moje szczęśliwe życie. 💛 Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali i trzymali za mnie kciuki. Dzięki Wam mam drugą szansę i cudowny dom!
Wasz szalony Julek

Przekaż darowiznę z hasłem JULEK na konto:
RATUJĘ JULKA
882 088 834Wyślij SMS o treści
Aktualizacja 12.08.2025
Julek nadal przebywa w klinice, gdzie przyjmuje leki wspomagające jego wyniszczony organizm. Niestety, niedawno pojawiły się nowe komplikacje – Julek zaczął mieć biegunkę. Dzięki temu, że był w klinice, można było od razu zareagować i wdrożyć odpowiednie leczenie.
Jego oczko… niestety nie udało się go uratować. Julek nie widzi na nie, ale nie sprawia mu ono bólu. Lekarze kontynuują podawanie leków immunostymulujących i regularnie aplikują do oczka specjalistyczną maść, by ograniczyć ryzyko dalszych powikłań.
Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, prosimy trzymajcie kciuki za Julka.

JEGO HISTORIA
Julek czuł, że to jego ostatnia szansa. Że jeśli się nie pokaże – przepadnie. Cicho, bezimiennie, gdzieś na skraju świata, między polem a lasem. Gdzie nie ma domów, ludzi, nikogo. I wtedy… wydarzył się cud.
Nasza wolontariuszka jechała samochodem z mamą, kiedy nagle – dosłownie w ostatniej chwili – zauważyła coś na poboczu. Kot. Wyczołgał się z pola, jakby zebrał w sobie resztki sił. Prawie wpadł pod koła. Nie miała wątpliwości. Zatrzymała się i zabrała go do samochodu, przez całą, prawie 200-kilometrową drogę Julek spał w ramionach jak dziecko. Jakby zrozumiał, że może na chwilę odpocząć. Że w końcu ktoś go zobaczył. W klinice dowiedziała się, z czym się mierzy kociak.
Julek ma około 1,5 roku. Jest skrajnie wyczerpany, odwodniony, wygłodzony. Cały w pchłach, z bolesnymi owrzodzeniami, ma poranione, zainfekowane uszy i alergiczne zapalenie skóry od pcheł i insektów.
A jego oczko… być może już nie do uratowania. Czekamy na konsultację okulistyczną.
Jak długo czekał na pomoc? Tydzień? Miesiąc? Tylko on o tym wie… Może jakby mówił to by nam powiedział.
Dziś to my wszyscy jesteśmy jego szansą.
Bo Julek nie prosił o życie na ulicy. Nie prosił o ból, głód, chłód, strach.
Prosimy Was z całego serca – pomóżcie mu.
Potrzebujemy środków na dalszą diagnostykę, leczenie, pielęgnację skóry, dobre jedzenie, kroplówki, wszystko, czego Julek nigdy nie miał.
Nie pozwólmy, by jego cichy krzyk przeszedł bez echa.
Niech ta historia nie skończy się w polu – tylko w ciepłym domu, z pełną miską i ramionami, w których już zawsze będzie bezpieczny.
Za każdą złotówkę, każde udostępnienie – dziękujemy.
W imieniu Julka. Który w końcu został zauważony. 🖤